Może to kontrowersyjny tytuł, ale... w "50 twarzach Blacka" zagrała świetnie. Idealnie wygrane spojrzenia, miny, gesty. Tam, gdzie miało być głupkowato, w stylu Anny Faris, tam było, a tam gdzie miał się przedrzeć dramatyzm - tam się przedarł. Do tego warto dodać, że przy całej tej wątpliwej dla niektórych konwencji, Hannah to była bardzo fajnie napisana postać - dodali jej naturalnego pazura, którego brak w większości poważnych filmów, gdzie chcąc dopieścić kobiety, czynią je jakimiś figurami-manekinami. Mój ulubiony cytat:
- Żadnych trójkątów, Cristian, co najmniej 3 ostre partnerki.
- Pięć.
- 8.