Pierwszą książką Wiśniewskiego, jaką przeczytałąm, był zbiór opowiadań pt. "Zespoły napięć"("Czy wiesz, że wspólne czytanie xiążek na głos bardziej łączy ludzi, niż wspólne spłacanie kredytu?"-niezwykle prawdziwe zdanie). Zakochałam się i w nim i w jego textach, zwłaszcza po "S@motności w Sieci" i "Losie powtórzonym" (przez tę powieść zarwałam noc , nie mogłam się oderwać!).Ten człowiek naprawdę rozumie kobiety (o mnie:"Ja, która zaraz po "Dzieciach z Bullerbyn" przeczytałam nową psychologię kobiety!") i po pierwszych słowach widać, że jest na poziomie, tzn. czuje się, że jest wszechstronnie wykształcony i bardzo, bardzo inteligentny. Lubię czytać jego felietony w "Pani", czekam na nowe książki, choć z reguły mam mało czasu na "czytadła". Niestety, jak szybko pobiegłam do kina, tak samo szybko miałam ochotę wyjść. Chodzi mi oczywiście o "S@motnośc w Sieci".Nie podobał mi się ten film, bardzo spłycony w porównaniu z książką i przypominający wideoklip. No i to imię dla głównej bohaterki... Szkoda, bo xiążka naprawdę bardzo mi się podobał.
przeczytałam tylko jedną jego książkę (Samotność...) i muszę przyznać że niektóre zdania, porównania jakich dokonuje oraz historie i sposób ich opisu bardzo mi się podobały (nie mówię o głównym wątku),
zastanawia mnie tylko czy autor nie miał jakiś traumatycznych przeżyć związanych z napięciem przedmiesiączkowym lub samą miesiączką, bardzo często pojawiał się tam bowiem ten wątek (chyba nawet więcej niż raz w miesiącu:-}),
moim zdaniem parę pytań dotyczących tej kwestii mógł spokojnie wykreślić, a książka nic by na tym nie straciła, jak dla mnie pisanie o miesiączkach i związanych z nią dolegliwościach nie wyznacznikiem zrozumienia kobiety,
natomiast co do filmu "Samotność w sieci"- zepsuli go jak tylko mogli, szkoda bo temat był, dobrzy aktorzy byli natomiast zabrakło chyba pomysłu.