Czy tylko ja, jak tylko Pitt pojawiał się na ekranie, cokolwiek robił lub nie robił nic, ryłam na
podłodze ze śmiechu?
to dobrze... bo mama patrzy ze mną na ten film, tylko lekko się uśmiechając i: z czego się tak śmiejesz? czy ja czegoś nie rozumiem?
ja też, Brad Pitt chyba najlepiej właśnie odnajduje się w rolach życiowych idiotów :D
tak, a najsmutniejsze było to, że przed samą śmiercią Brad zrobił tak uroczą minę jak jeszcze nigdy przedtem w żadnym innym filmie, przez co jeszcze bardziej była dla mnie przykra jego śmierć
Dokładnie tak! I nie wiedziałam, czy się śmiać z tej uroczej miny, czy płakać :<
Nie wiem, czy Brad zagrał jeszcze wielu podobnych moronów. Plotka głosi, iż o tę akurat rolę bardzo się napraszał, gdyż chciał choć na chwilę zmienić swoje ekranowe emploi.
PS Analogicznie, nasz aktor Dorociński - etatowe połączenie amanta i twardziela - bardzo się pono ucieszył z otrzymania roli pantoflarza i życiowego safanduły w filmie "Moje córki krowy". Widać ogół aktorów ceni sobie odmianę, mało kto lubi jednowymiarowe zaszufladkowanie.
Nie jesteś z tym sama:) Pitt był absolutnie rewelacyjny jego wyraz twarzy, życie gumy, podrygiwanie no ilekroć oglądałam ten film taką beke miałam z niego, że tego się nie da opisać. A scena, w której dzwoni do Osbourn'a Cox'a jest epicka:D:D:D
Pitt pasował idealnie do roli, ale jak ja widziałem ten film, z grupą jakiś 10 osób, to śmiałem się tylko ja i jeden z kolegów, za to bardzo często i głośno, wśród co najmniej zdziwionych spojrzeń reszty. Sądząc po moich doświadczeniach jak i komentarzach tutaj ten rodzaj filmu albo komuś pasuje albo nie. Dla mnie bomba.
Największy pozytyw Brad Pitt ,jak przeżywał ,że krew mu leci z nosa i ta minka przed śmiercią .Nie znałem tego aktora od tej strony.
On był naprawdę biedny, aż mi go było żal... :))). Pitt świetnie wczuł się w rolę :).
Jest mistrzem gdy zakłada garnitur i zgrywa cwaniak,a ten wyraz twarzy hehe, mistrz.
Nie tylko Ty :)
za każdym razem gdy oglądam mam dechy ;-)
scena z Cox'em w samochodzie <3