Jaki kraj, takie filmy gangsterskie. Brawo, Panie Vincent. Yyy, przepraszam, Patryk.
Masz rację, w całości nie widziałem, ale z tego, co kojarzę, to tam wulgaryzmy były użyte w uzasadniony sposób, a nie tak, jak u Vegi, tylko po to, żeby były.
Nie mieszaj w ten syf serii PSY . juz 1 czesc to byl stek klamstw a druga czesc typowo pod malolatow co sie ciesza jak uslysza kur**
Chociaż by o to że w rzeczywistości np nie było wjazdów na bazarek i dręczenie ludzi, nie było że grupa mokotowska wjeżdża w kiboli, ogólnie film mocno przekolorowany , gdzieś czytałem że na podstawie zeznań, gwarantuję że CBŚP bo w rzeczywistości ludzie z tej grupy na codzień byli i są normalni i legalnie zarabiają
Cały film powstał na podstawie opowieści policjantow w rozmowie z Patrykiem Vegą. Wątki z bazarem i grupą mokotowską są nawet w książce Złe psy
Szkoda tylko że przez Nowe Porządki i Niebezpieczne kobiety ludzie zapominają o starym dobrym PitBullu z 2005 który był naprawdę dobry i mimo że częśc z Lindą mi się podobała to nie ma ona szans z wersją z Dorocińskim.
Szczerze to co było fajnego w pitbulu z 2005r? Jak dla mnie nuda i ogólnie słaby film. Psy miały klimat, Pitbul Nowe porządki akurat bardziej mi się podobał. Tym bardziej że czytałem książki na których podstawie powstał ten film.
Też czytałem książki.Nowe porządki mnie powaliły jak wyszedłem z kina.Potem jak oglądałem w domu to wydały mi się po prostu dobre.Jeśli chodzi o starego PitBulla to może jakościowo super nie jest ale wiernie oddaje prace policjantów.Mowa tu o filmie ponieważ serial dla mnie jest czymś trudnego do pokonania bo był święty.A Niebezpiecznymi kobietami jestem zawiedziony.Jest tam wszystko i nic.Ciągle inny wątek który nie ma nic wspólnego z poprzednim czy następnym.Humor i role Fabijańskiego i Stramowskiego ratują film.I całkiem udane aktorstwo naszych policjantek.
ale wiesz że te opowieści policjantów to nie jest całkowita prawda? Napiszę tylko że ktoś mi bliski był do jednej sprawy ,musisz uwierzyć na słowo
dokładnie jest jak mówisz. Film w jakimś stopniu przedstawia realne historie i postacie. Bazarki swoją drogą były zastraszane, może niekoniecznie przez Mokotów. Co do najnowszej części to dziwi mnie fakt, że stary wyga w postaci urzędnika skarbowego bierze na zaufanego pracownika młodego chłopaka znikąd :p A Czeczeńcy, po tym co odwalił biją jakiegoś słupa. W realnym świecie koleś by wyparował, a jego zwłoki poćwiartowane zasiliłyby runo leśnie ;)
nie muszę ale Ci wierze, zagadnienie tylko takie , że pojecie normalności i normalnego zarabainaia jest
mozno odstajace od ceto comainstrim przedstawia za norme, żeby nie byłoo to uważam środowisko resortowe tak samo patologiczne jak i kryminalen tylko nainnym poziomie świdomości , a co do tego co Cie dziwie , nie trzba być w nic zamiesznaym ,żeby ogarnąć że akurat to jest realne , że"stary wyga w postaci urzędnika skarbowego bierze na zaufanego pracownika młodego chłopaka znikąd" bo to akurat prawda a raczej doskonałe kłamstwo to takie gdzie dajesz maksymalnie dużo prawdy żeby ukryć nawet nei kłąmstow a niedpopwiedzenie , co tu jest tym że przestepczosć była jest i bedzie w sysytemach hierarchicznych scentralizowana przes zstruktury czyli państwowe nadpaństowewe itd ;) hahaha
jasne bo ty nie mówisz co chwila kur.... Dajcie spokój, już widze psiarnie która używ zwrotu przepraszam moge z panem porozmawiać. Obudźcie się, taka natura Polak bluzga ile wlezie w takim środowisku
Jak rozmawiasz z obcym człowiekiem lub szefem, to też co chwilę mówisz do niego kur...?
Ja miałam szefową, która wypowiadała się jak gangsterzy w filmach Vegi albo jeszcze gorzej. Dodam, że praca biurowa, szefowa wyższe wykształcenie (lepiej wykształcona ode mnie), międzynarodowa firma, światowa kobieta. I zupełnie nie widziała w tym nic złego.
Dzięki za post! Już się bałem, że jestem jednym z nielicznych zniesmaczonych tym badziewiem. Obejrzałem niejako z musu, żeby mieć jakieś zdanie o kolejnej wypocinie "reżysera" Vegi i dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem, czyli śmiecia. Jak Ci się będzie chciało, to przeczytaj, co myślę o tym "filmie". Pozdrawiam!
bo to kolejna polska szmira typu "drogówka", która próbuje nam wmówić w jakim to dzikim kraju rzekomo żyjemy. Ale z tym Vincent, to dobre :) Chyba że masz na myśli tego drugiego Vega, pana blond? Podobno też Vega :)
Miałem na myśli oczywiście bohatera granego przez Johna Travoltę, bardziej charakterystyczny. Bo w świecie, w którym polscy "reżyserzy" filmów gangsterskich robią swoje nieudolne produkcje na wzór amerykańskich klasyków, bardzo prawdopodobne jest to, że i przydomki przywłaszczają sobie od bohaterów tych filmów, żeby być bardziej "odjechanym”.
Uhm - mam nadzieję, że nie nazywasz klasykiem Pulp Fiction...?...filmu u ćpunach i cholera wie o czym jeszcze ?
Klasyk to klasyk - jest jasna i sprawna definicja takiego gatunku filmu i na pewno nie jest to Pulp Fiction.
A więc poznana przez Ciebie definicja słowa „klasyk” wyklucza możliwość występowania w takim dziele ćpunów i cholera wie czego jeszcze? Uhm, ciekawe.
Oj, coś nie tak u Ciebie z czytaniem ze zrozumieniem. Ale już śpieszę z pomocą. Słowo "dzieło" można rozumieć na wiele sposobów, w zależności od kontekstu, w jakim zostało użyte. Tak jak na przykład na dzieło filmowe (widzisz, znów użyłem słowa "dzieło", choć żadnego konkretnego filmu nie mam na myśli) mówi się czasem "obraz", a przecież nie jest ono obrazem w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Kumasz już?
Wszyscy zachwycają się Tarantinem, to fajnie jest być oryginalnym i iść w zaparte twierdząc, że "Pulp Fiction" jest be, co nie? ;)
Kumam. Dziękuję za wykładnie.
>>> Wszyscy zachwycają się Tarantinem <<<
Bardzo Cie proszę - przestań. Pewna ilość osób zachwyca się bo zachwycają się nią fani Tarantino a jakby "wejść" w ten film i poprosić aby napisali co w nim jest takiego to nie potrafią o nim nic napisać. To swoisty rodzaj kultu bylejakości a wręcz strach aby nie napisać , że ten film jest Be bo mnie zjedzą czy się narażę. Ten film był OK jak się pokazał ale nie przetrzymał próby czasu; jest nader przeciętny i nic poza tym. Kolejne i owszem ( z pominięciem Django )
Tyle na temat Tarantino.
>>> Miałem na myśli oczywiście bohatera granego przez Johna Travoltę, bardziej charakterystyczny. Bo w świecie, w którym polscy "reżyserzy" filmów gangsterskich robią swoje nieudolne produkcje na wzór amerykańskich klasyków, bardzo prawdopodobne jest to, że i przydomki przywłaszczają sobie od bohaterów tych filmów, żeby być bardziej "odjechanym”. <<<
Tutaj nie sposób przyznać Ci racji.
Poz
To, że wiele osób zachwyca się Tarantinem, bo uważają, że powinni, nie wyklucza wcale faktu istnienia również osób takich jak Ty, którzy myślą, że jak zjadą (heh, to za duże słowo, bo napisać, że film jest przeciętny przecież każdy głupi potrafi) świetny film bądź co bądź całkiem dobrego reżysera, to będzie to wyglądało oryginalnie i profesjonalnie. Ten film chyba jednak nie jest tylko przeciętny, skoro ma tak wielkie grono autentycznych fanów, tak wiele jego elementów przeszło do kultury masowej, a samemu reżyserowi otworzył drogę do kariery.
Historie przedstawione w nim nie są skomplikowane, można nawet powiedzieć, że są byle jakie, bo ileż to widzieliśmy już filmów o ćpunach i gangsterach (w końcu już sam tytuł wskazuje, że nie jest to nic wyszukanego). Jednak w podobny sposób żaden inny film nie został wcześniej zrobiony i o nim samym jako o dziele pisać, że jest byle jaki, jest co najmniej niepoważne.
Żeby nie było - nie jestem wyznawcą Tarantino. Większość jego filmów uważam właśnie za przeciętne, a jego samego za mocno przereklamowanego reżysera. Ale chyba nikt o zdrowych zmysłach o jego ostatnich produkcjach nie powie, że są lepsze od „Pulp Fiction”, skoro to on był powiewem świeżości w kinie, a niemal każdy kolejny jego film to po prostu wtórny produkt oparty na pastiszu.
I dlaczego nie sposób przyznać mi racji w kwestii przybierania przez ludzi przydomków fikcyjnych postaci?
Pozwolę sobie tylko napisać że moim zdanie Quentinowi drogę do kariery otworzył film ''Wściekłe Psy'. Aczkolwiek to tylko moja subiektywna opinia :)
Tak też można powiedzieć aczkolwiek nie chciałem aż tak się rozdrabniać :). Pozdrawiam.
Pulp Fiction to dzieło które stało się klasykiem czy to się Tobie podoba czy nie. Chyba że dla ciebie czarne to białe a białe to czarne to nie mam pytań.
Żartowniś z Ciebie :-)
Nikt mi nie będzie wmawiał ,ze przeciętny film to dzieło...na nim nie trzeba kompletnie uzywac mózgu ...ba - nie trzeba go w ogóle miec aby do zrozumieć...? to chyba i tak przesadzone słowo.
Po co to robisz ?!
Zreszta - to nie miejsce i temat na dyskusje o tym filmie.
Film to sztuka, a sztuka jest subiektywna, więc trochę trudno o tym dyskutować. Nawet jeśli przyjmiemy, że sztuka jest obiektywna, to powinny decydować o tym jakieś rankingi, a w tych Pulp Fiction jest bardzo wysoko, jeden z lepiej ocenianych filmów przez krytyków i widzów w historii.
Anglojęzycznych filmów nie oglądasz geniuszu? Tam rzucanie słowami „f*ck” „shit” jest równie częste.
No jestem ciekaw co Ty takiego w życiu osiągnąłeś takiego że obrażasz kogoś to robi w końcu jakieś filmy o czym a nie "Tylko mnie kochaj" czy "Planeta Singli" czyli filmy zapychacze dla kobiet, których w obecnych czasach jest zatrzęsienie ..... I swoją drogą nie mam pojęcia z której kieszeni wyciągnąłeś porównanie kin Polskie/USA jeśli tu chodzi o przekleństwa a nie o osiągnięcia kin....
A co do przekleństw....a co Ty myślisz że w realnym życiu jest inaczej ? Że wszyscy z najwyżej dopracowaną elokwencją, odzywają się do innych podczas sytuacji jakie wystąpiły przykładowo w filmie.
Osiągnij coś w życiu i nagraj chociaż w MovieMaker-ze jakiś komiks animowany i wtedy się wypowiada o osiągnięciach innych...
"robi w końcu jakieś filmy o czym a nie "Tylko mnie kochaj" czy "Planeta Singli" - to reżyser "ciacha" "last minute" a nowe pitbule sa na tym samym poziomie... bredzisz
Jeszcze mi powiedz że "Last Minute" opowiada o tym samym co przykładowo "Tylko mnie kochaj" jak na razie to Ty bredzisz, w osądach że to film na tym samym poziomie...Zrób coś sam a później komentuj innych.. Uwielbiam ludzi którym film się zwyczaj nie podoba i od razu mieszaja go z błotem....
Od kiedy trzeba samemu zrobić film, aby móc krytycznie komentować czyjeś dzieło?
Osiągnąłem w życiu chociażby to, że w przeciwieństwie do niektórych potrafię pisać poprawną polszczyzną...
To, że krytykuję film czy jego twórcę, nie musi od razu oznaczać, że sam mam robić filmy. Mam osiągnięcia w innych dziedzinach. Bardzo niemądre było więc to, co napisałeś.
Heh, czyli jak nie namaluję obrazu lepszego niż Van Gogh, to wg Twojej pokrętnej logiki nie mam prawa powiedzieć, że uważam jego obrazy za brzydkie? Proszę Cię, myśl zanim coś napiszesz. Każdy, nawet totalny nierób, ma prawo oceniać pracę innych. A nazwać chłam po imieniu to nie żaden grzech.
A co? Amerykańskie = lepsze?
Akurat pomijając obecne komedie nie mamy się czego wstydzić. I u nich i u nas wychodzą szmiry jak i wybitne filmy. Tylko, że spora część ludzi ma jakiś kompleks polaczka i nie mają swojego zdania. Powtarzają jedynie stereotypy, że do ameryki nawet startu nie mamy. A przekleństwa u nich to realizm, a u nas zaścianek i nieprofesjonalizm.
Zacznijmy od tego, że w amerykańskich filmach rzucanie mięsem nie wygląda tak sztucznie, jak u nas. Podejrzewam też, że osoby znające angielski, nie mają problemu ze zrozumieniem kwestii wypowiadanych przez amerykańskich aktorów, za to w takim "Pitbullu" połowy dialogów trzeba się domyślać, bo zamiast profesjonalistów zatrudniają jakichś mięśniaków i chłoptasiów pokroju Fabijańskiego.
"Zacznijmy od tego, że w amerykańskich filmach rzucanie mięsem nie wygląda tak sztucznie, jak u nas." - proszę Cię... w filmach tako ich Pitbull aktorzy naturalnie potrafia odegrac takie sceny. Chciałbym usłyszeć jak Ty byś to wykonał hah
Co Ci się w Fabijańskim nie podobało? Jak dla mnie zagrał dobrze, rola była ciekawa lecz może zagrał ją zbyt jednostajnie ale ogółem dobrze. A swoją drogą to kino amerykańskie jest przesiakniete podrobkami Szwarzeneggera, od komedii po horrory napakowani chloptasie prężą sie i nie raz tylko to wnoszą do filmu..
"Chciałbym usłyszeć jak Ty byś to wykonał hah" - co to za argument? A co to ja, aktorem jestem?
Mylisz się, mięśniaki z "Pitbulla" może i próbowali zachowywać się naturalnie, ale sceny z ich udziałem nie są zagrane profesjonalnie. Bo w filmie się gra(!), nawet jeżeli chce się być naturalnym. Wystarczy posłuchać ich dialogów. A sceny jak ta z chodzeniem po wodę przy rzece to po prostu żenada i kpiny. Jest to zbyt płytkie nawet jak na coś, co próbuje być komedią.
Fabijański, z którego wręcz bije chłopaczkowatość, a który próbuje być mroczny, swemu głosowi nadając ponury ton człowieka doświadczonego przez życie? Serio to kupiłeś? Przecież to brzmiało jak jakaś parodia. I jeszcze te pełne "głębi" teksty o istnieniu, wynikające z zafascynowania bohatera Nietzschem. Ach, ta poetyka, również obrazu, to prześcieradło unoszące się nad kochankami, te cięcia montażowe i dźwięk niewspółgrający z tym, co się dzieje a ekranie... Sorry, ale to tylko marne naśladownictwo i nic więcej.
Polecam Ci „Wszystko gra”, można tam też posłuchać, jak Fabijański próbuje śpiewać :)