Bajka o kopciuszku, który dostaje się na studia, gra w drużynie, zdobywa fortunę. Owszem, ma kilka
fajnych momentów, ale cała historia jest nierealna i pozbawiona prawdopodobieństwa. „Forrest” to
bajka, od początku do końca. Oczywiście to nic złego, ale żeby mówić tu o arcydziele -
ZDECYDOWANA PRZESADA! Kogel-mogel. Nic szczególnego. Również Jenny Curran psuje ten
film, która tak się puszczała, że w finale zachorowała na wirus i zmarła.
mnie bawi nieporadność Forresta, i podziwiam Jego sukcesy :) bardzo lubię ten film, ale Cię rozumiem, bo każdy ma inny gust. jenny zmarła, co dla mnie było bardzo ważnym wątkiem w filmie, w końcu nie zawsze wszystko jest szczęśliwe. może lubię ten film też dlatego, że tytułowego bohatera gra Tom Hanks, a nie kto inny :)