dużo wybuchów, 12 amerykańskich żołnierzy zdobywa afgan. Idzie im to jakoś takoś nieporadnie. Oni na koniach, taliby na czołgach. Także Polska może śmiało reaktywować husarię. Niby na faktach ale ciężko się szuka o tym w necie.
Polecam poczytać o ODA 595. Jeśli wierzyć raportom to 3/4 filmu jest nakręcone na podstawie rzeczywistych wydarzeń. Faktycznie udało im się dokonać niemożliwego i faktycznie stawali do walki na koniach przeciwko uzbrojonym talibom. Myślę, że wiarygoność filmu można poprzeć tym, że był on konsultowany z żołnierzami biorącymi udział w tych wydarzeniach.
Wiarygodność filmu mocno cierpi gdy widzisz żołnierza jadącego na koniu i strzelającego z karabinu jedną ręką. Przypomina to bardziej Rambo 3.
No to prawda, dodatkowo jak w każdym filmie boli mnie to, że ci żołnierze mają 300 zamiast 30 pocisków w magazynkach.
Za to widziałem "behind the scenes" i jestem pod wrażeniem realizacji filmu. Praktycznie 0 greenscreena. Scena, gdy uciekali od skał, kiedy pole przed nimi było bombardowane została faktycznie nakręcona, wszystkie wybuchy były prawdziwe. Kręcono to w prawdziwych lokalizacjach, na planie faktycznie jeździły konie wraz z czołgami :)
Zwłaszcza, że według filmu połowa z tych amerykanskich heroes parę dni wczesniej pierwszy raz siedziała na koniu... a tu galopują, celnie strzelają krótkimi seriami, a talibowie nie mogą ich trafić nawet ze stojącego stabilnie wkm-u.
Ciekawym zagadnieniem dla tych, co widzieli samolot z bliska, jest sprawa celnego bombardowania z B52 za pomocą zwykłych bomb, dla bezpośredniego wparcia ataku naziemnego, i to na zawołanie, jakby samolot wisiał niby helikopter.
Dla kogoś, kto chciał sięgnąć po informacje, to Mazari-i-Szarif mial w 2008 roku ponad 270 tyś mieszkańców. A oni chcieli go zdobyć w dziewięciu, bo trzech pilnowalo przełeczy :D
Oni oświetlali cel ataku za pomocą lasera, następnie pilot B-52 dokonywał automatycznego zrzutu w wyznaczonej strefie.
Mieli do dyspozycji (z tego co znalazłem) kilka B-52, które zmieniały się, gdy w którymś kończyło się paliwo. To raczej wina realizacji, że tak to pokazali.
Oni nie mieli zdobyć miasta, lecz zniszczyć posterunki talibów i odciąć ich od wsparcia.
Z filmu wynika cokolwiek inaczej, a podobno został oparty na faktach. Wyraznie widać, jak obydwu atakach amerykanin podawał koordynaty zrzutu przez radio, a zrzucane były konwencjonalne bomby lotnicze, których nie da się naprowadzać ani laserowo, ani w zaden inny sposób.
Na filmie też pokazali, że mieli zdobyć miasto Mazar-i-Szarif, do tego celu potrzebna była pomoc lokalnych generałów z Sojuszu Północnego. Amerykanie rzeczywiście zdobyli to i inne miasta, z faktami nie można dyskutować. Ale nawet jak by miasto zostało zdobyte w wyniku szarży konnicy na czołgi, to sam film pokazuje to w tak kiczowaty sposób jak Rambo 3.
Nie ujmując nic biorącym udział w tej akcji żołnierzy, jednak samo "dzieło" filmowe można umieścić co najwyżej w dolnej strefie klasy B.
Bombowiec B-52 może dokonać zrzutu bomb na określone pozycje po wprowadzeniu współrzędnych. Pilot wprowadza je do komputera i gdy samolot znajdzie się na ustalonej pozycji następuje zrzut. Tego można dowiedzieć z wielu filmów dokumentalnych na temat tej maszyny. Na filmie jest co najmniej jedna scena, na której widać laser służący do oświetlenia celu. W rzeczywistości użyto różnych typów amunicji, również naprowadzanej.
Własnie o tym piszę - rzeczywistość a ten film to bardzo odległe sprawy. Mogli by trochę powiecić wiecej uwagi szczegółom, w końcu nie wszyscy oglądający to młodsza młodzież.
Było wybuchowo i z lekkim patosem. Ja się dziwie w ogóle powstaniu tego filmu teraz, kiedy wojna w Afganistanie okazała się porażką USA. No ciężko się ogląda tych wojaków, którym się wydawało, że mogą coś zmienić na lepsze.
Masz blade pojęcie na temat, a czepiasz się, że 'źle pokazali zrzucane bomby'. W niemal każdym filmie stosowane są pewne uproszczenia i o ile nie masz rozeznania w temacie, nie razi Cie to, a przynajmniej nie powinno. Tak np. jak w 99% filmów SF traktujących o kosmosie, rozchodzi się w nich dźwięk.
Najbardziej chce mi się zawsze śmiać z ludzi, którzy mając prawdziwe wydarzenia i potwierdzone fakty i tak powiedzą, że 'nie możliwe, bo tak'
sztuka czytania ze zrozumieniem jest koledze obca? Nie kwestionuję, może i to jest oparte na faktach, tylko budzi mój sprzeciw sposób pokazania tej skądinąd ciekawej historii. To świadczy o niechlujstwie reżysera i braku wyobraźni scenarzysty. I jakoś nijak nie mogę przypasować odniesienia do bajek Disneya. Skoro w kosmosie latają samoloty wydające dzwięk i ludzie latają w próżni bez skafandrów, to od razu mam mam zaakceptować takie prostackie numery jak celne strzelanie z niekończącego się magazynka w pełnym galopie amerykanskiego hero, który trzy dni wczesniej pierwszy raz siedział na koniu? Ja rozumiem, że to była niskobudżetowa produkcja, ale można to było zrobić z większą finezją. No chyba że target to mało wyrobiony widz, mający wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co mu pokażą. To wtedy sory.
Moja umiejętność czytania ze zrozumieniem nie szwankuje. Obawiam się, że masz jakieś rozdwojenie jaźni. Komentarz po komentarzu czepiasz się o zgoła coś innego, a kolejni forumowicze konsekwentnie Cie gaszą za każdym razem ;)
"Własnie o tym piszę - rzeczywistość a ten film to bardzo odległe sprawy. " No tak się składa, że zdecydowana większość jest bardzo dobrze odwzorowana. Poczytaj sobie na portalach zagranicznych (mamy XXI wiek więc zgaduje, że angielski to nie problem dla Ciebie)
"a zrzucane były konwencjonalne bomby lotnicze, których nie da się naprowadzać ani laserowo, ani w zaden inny sposób." Kompletna bzdura, udowodnił Ci kolega wyżej.
"celne strzelanie z niekończącego się magazynka w pełnym galopie amerykanskiego hero, który trzy dni wczesniej pierwszy raz siedział na koniu?"
Po kolei... Celne strzelanie dla jednych z najbardziej elitarnych komandosów na ziemi to raczej nie problem, również z np. pojazdu, a tak się składa, że nasz hero doskonale potrafił jezdzić konno, zostało wspomniane dlaczego w filmie i tak też było. Dla większości jego współtowarzyszy był to pierwszy raz, nie mniej dawali sobie radę. Co ciekawe, aktorzy również nie mieli doświadczenia z końmi.
Oczywiście ostatni atak jest podkoloryzowany, bo TO JEST KINO, film ma się sprzedać i pewne zabiegi są dopuszczalne. Szarża kawalerii afgańskich wojowników miała jednak autentycznie miejsce bo tak tam jeszcze walczono.
Co do zbyt dużej pojemności magazynków. Nie wiem, nie liczyłem, możliwe. Nie rzuciło mi się to jakoś szczególnie w oczy.
Tylko z którymi? Z tym murzynem i latynosem? A wróć - takich tam wcale nie było.