W studni wielkomiejskiego podwórka bawi się samotnie chłopiec. Matka spuszcza z okna kamienicy na sznurku butelkę i wysyła go do sklepu. Zaczyna się jego alkoholowa zabawa - w monopolowym, w skupie, w bramie. W sklepie monopolowym panuje taki ścisk, że chłopiec musi poczekać, aż wszyscy wyjdą, żeby wymienić puste butelki. Zarobiwszy kilkaW studni wielkomiejskiego podwórka bawi się samotnie chłopiec. Matka spuszcza z okna kamienicy na sznurku butelkę i wysyła go do sklepu. Zaczyna się jego alkoholowa zabawa - w monopolowym, w skupie, w bramie. W sklepie monopolowym panuje taki ścisk, że chłopiec musi poczekać, aż wszyscy wyjdą, żeby wymienić puste butelki. Zarobiwszy kilka złotych, nabiera ochoty na więcej. Nurkuje w koszach na śmieci stojących na innych podwórkach. Śledzi grupki młodych mężczyzn, którzy zbierają się w bramach na coś mocniejszego. Podąża za nimi za miasto, gdzie znajduje parę w krzakach. Wraca do śródmieścia - staje przed witryną z alkoholami i oczami wyobraźni widzi już pusty łup. Płucze swoje zdobycze w kanale. Wreszcie wraca do rodzinnej kamienicy i na tym samym sznurku podaje prawdopodobnie matce pełną butelkę.
Krótki dokument przedstawia losy chłopca, który biega po Warszawie szukając pustych butelek na skup, aby móc dla rodziców zdobyć nowe trunki. Wymowa zdecydowanie antyalkoholowa